żujki terningowe

????????????????????????????????????

Jak zaczynałam trenować posłuszeństwo z psami zawsze miałam problem z noszeniem przy sobie przysmaków. Karma, którą jedzą nie była dla nich na tyle atrakcyjna, aby zrobiły dla niej wszystko, zwłaszcza że Pańciu nie bardzo jest przekupny. Przez pewien czas dobrze sprawdzała się kocia sucha karma, ale jej zapach powodował, że moje kieszenie musiały być dobrze przed nią zabezpieczone, a worki zawsze się plątały, dziurawiły i ogólnie wytrącały mnie z równowagi. Gdy kocia karma się przejadła przygotowywałam ich ulubione frykasy: serek żółty, wędlina, kiełbaska, wędzony kurczak, a nawet coś czego nigdy nie odmówią wędzoną rybę. Wydaje mi się, że nie trudno przy tym zgadnąć, dlaczego słabo takie nagrody się sprawdzają. Jadąc z psami na wycieczkę, lub w odwiedziny do znajomych, podawanie gołą ręką kiełbasy lub o zgrozo wędzonej ryby nie jest najprzyjemniejsze ani dla opiekuna, ani dla jego odzieży, czy witających się z nim ludzi. I tu z pomocą przychodzą żujki.

Kosteczki Chewies są w różnych smakach od drobiu, przez dziczyznę, po żwacze, znajdą się też takie z ryby, czy jagnięciny. Są na tyle suche, że nie brudzą i nie zostawiają zapachu na dłoniach, ale na tyle wilgotne, że psy z łatwością je gryzą w biegu. Kosteczki są małe, więc są idealne jako nagroda treningowa. Skład… no cóż: mięso i mięsne produkty uboczne oraz konserwanty, ale przecież jest to tylko smakołyk.

My wypróbowaliśmy już wszystkie smaki i w zasadzie każdy się sprawdził, jednak drobiowe najszybciej wysychały i robiły się, jak oryginalne suchary wojskowe, dlatego trzeba je przechowywać w szczelnym opakowaniu. Heros i Luna za nimi przepadają, więc są dobrą motywacją. Produkt godny polecenia do szkolenia psów, u nas zagościł na stałe.

Ocena końcowa:
4/5 – trochę zbyt szybko wysychają i „kamienieją”; do szkolenia produkt sprawdził się idealnie

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *