Nasi ludzie obiecywali nam już od kilku dni baaardzo długi spacer w nowych miejscach. Choć nie do końca im wierzyłem, że będzie taaaki długi, to nie mogłem się już doczekać. Tymczasem przyszedł obiecany dzień i tak oto zaczęliśmy spacer od długiej podróży w aucie.
Zaczęło się trochę dziwnie wsadzili mnie i Lunę do auta z ludźmi, których niby znam ale zawsze jeździłem z moimi dwunogami i tak jechałem z nimi całą noc. W sumie mi to objęte, ale Luna cierpi na bardzo specyficzną chorobę: gdy się ściemnia zapomina ludzi których nie widuje więcej niż 10 godzin dziennie, codziennie i zaczyna ich traktować jak obcych. To nawet trochę zabawne ale i męczące, bo przez cały dzień tuli się do dwunoga, a jak robi się ciemno zaczyna trzymać się na dystans i się go bać- nos jej się psuje czy coś… a ja wtedy muszę być ciągle przy niej, zresztą ona i tak się cały czas za mną pałęta.
Punkt 1 Słowenia
Mimo, że jest przepiękna udało nam się ją niestety tylko liznąć, w tak zwanym międzyczasie. Poniżej kilka pierwszych spostrzeżeń:
a) W Słowenii, w górach nie wolno deptać łąki, nawet psom na smyczy przy drodze.
Jakieś wredne babsko wygoniło mnie z mięciutkiej, chłodnej i pachnącej trawy, gdy odpoczywałam podczas przystanku, na którym ludzie spierali się z kawałkiem papieru i plastikowym pudełkiem do którego gadają w ręce, gdzie jechać. Po co komu przestrzeń z trawą, na którą można tylko patrzeć- absurd?!
b) Do Słowenii trzeba zabrać sporo pieniędzy, bo nie jest tanio. Przykładowo obiad w restauracji dla jednej osoby to koszt kilkunastu Euro (20-50 Euro); piwo w tanim markecie ciemne „Lasko” 0,5 l kosztuje 1,24 Euro.
Ale tylko jedno… ok?
c) W Słowenii (poza łąkami) pieski są mile widziane, jest ich dużo i nikt nie patrzy na 2+4 w centrum miasta jak na dziwoląga.
d) JEST TAM PIĘKNIE!- patrz obrazek wyróżniający i wpisy załączone do tematu
Jeszcze małe wtrącenie, jadąc przez Austrię trzeba być gotowym na strome podjazdy, bo np. pierwszy raz widzieliśmy znak, który informował o nachyleni 18 % i wskazywał aby z 4 biegu wrzucić na 1!
Auta na jedynce, wyją i męczą się, ale grunt że dają radę. Ja byłam tak przerażona ich pracą, że nawet nie zauważyłam 24 %- akurat byłam kierowcą :O.
Słowenia była trasą przelotową, ale z powodzeniem mogę polecić „Camp Bohinj” w Alpach Julijskich http://jadezpsem.pl/bohinj/
heheh, a myślałam że nasze autko z silnikiem 1.0 nie wyrabia. Wyjazd w Austrii pod Turracherhohe wskazywał na 24% nachylenia, biedne autko tylko na 1 biegu dało radę:) Macie jakieś fajne namiary na noclegi z 2 psami w Alpach Słoweńskich?