Ryga i Jurmała to spore miasta i jak się okazało, mało przyjazne dla psów. Dlatego zmieniliśmy pierwotne plany i zrealizowaliśmy bardzo skróconą wersję zwiedzania, pominęliśmy też wcześniej zaplanowany nocleg.
Znów jechaliśmy i jechaliśmy i w zasadzie to nie wiem po co. Jak zwykle w takich miejscach bywa: tłum ludzi i nic ciekawego. Dobrze, że chociaż krótki spacer był i mogłem poniuchać zapachy innych psów, choć wcale zbyt dużo ich tu nie ma, głównie czuję koty. Była obiecana wolność na plaży ale okazało się, że tu wszędzie są znaczki, które ponoć mówią, że psy wejść nie mogą- absurd choć ja i tak nic ciekawego tu nie widzę więc nie żałuję. Człowieki jedźmy dalej!
Luna w osłupieniu: Co za kot! Idzie spokojnie koło mnie i Herka, a teraz bezczelnie się jeszcze liże… nie widzi nas???
Ilość kotów do psów w Jurmale to będzie jakoś 10 na 1.
Wszystko tu jest takie jak u nas, znaczy w Polsce, no prawie wszystko.
Jurmala to trochę taki Sopot, z piaszczystą plażą i szeroką płycizną- dla dzieci super, dla psów tak jak to Hero opisał. To co różni nasze kurorty to zabudowa, tu w Jurmale można podziwiać drewniane, secesyjne domy wczasowe w przeróżnych kolorach. Mnie to urzekło, Łukasza i psy już trochę mniej. Szukając informacji o tym, co należy zwiedzić w Jurmale zawsze pojawia się posąg żółwia, stojącego na skraju głównego deptaku przy plaży. Żółw jest, jest całkiem ładny ale bez przesady, wyjątkowy nie jest, drewniane domy są zdecydowanie większą atrakcją. Jeżeli ktoś jest zainteresowany wczasami z psami, to tak, o ile jest to York.
Jest jedna rzecz, która nam bardzo się podobała. Na wjeździe do miasta stoją bramki i tu trzeba uiścić opłatę; za wjazd i za wyjazd po 2 euro za auto osobowe- tzw. klimatyczne. Oby tylko opłaty te szły na ochronę tego środowiska. Przy okazji- parking w strefie B to koszt około 4 euro.
No to teraz Ryga, „zaliczona” jeszcze w ten sam dzień.
Ryga to dla mnie miks Wrocławia i Warszawy.
Rynek Wrocław/Warszawa
W tle: Most Grunwaldzki z Pałacem Kultury
Warszawa/ Wrocław- stary Dworzec PKP
Miasto tętni życiem stąd nie jest najlepszą opcją na wyjazd z psem. Choć przyznaję, że mój brak zachwytu może też być związany z pogodą, bo akurat padało, dlatego zdecydowaliśmy się poznać Rygę od odwiedzin słynnych hali targowych mieszczących się w starych hangarach.
Przed wejściem do hal też jest targowisko i można kupić lokalne smakołyki. Jeden z fajniejszych to super świeży kwas chlebowy, niezbyt już u nas popularny. W hali można dostać zawrotu głowy od pięknych wystawek, ale zalecam bazując na naszych błędach, wziąć ograniczoną gotówkę i próbować rzeczy przed ich zakupem. A przede wszystkim, nigdy ale to nigdy nie iść tam na głodnego ;). Pieski mają zakaz wstępu więc czekały w aucie.
Tyle.
Problemów żadnych szczególnych z psami w tych miastach nie było, ale uważam że Łotwa ma znacznie fajniejsze miejsca do zaoferowania na wyjazd z psem, więc przenosimy się dalej.