Park Narodowy Soomaa

DSC_1157

Pierwsze miejsce, które było w odwiedziliśmy w ramach poznania Estonii było parkiem narodowy (ku zaskoczeniu wszystkich ;). Moje wyobrażenia (wcześniej nic nie wygooglowałam) to coś jak Kampinowski PN, czyli lasy chroniące coś czego i tak nie zobaczę. A tu niespodzianka i to jaka! Olbrzymie tereny torfowiskowe, bagienne i leśne, ale zakochałam się głównie w kolorach. Miejsce to można naprawdę szeroko opisywać pod wieloma względami, nie mówiąc już o prezentacji na zdjęciach. Z psami nie było najmniejszego problemu i one też były w pełni zadowolone.

Ogólnie w parku dostępnych jest 8 tras, dobrze oznaczonych i super przygotowanych pod pieszych wycieczki. Ale nie tylko trasy są dobrze przygotowane, bo cała infrastruktura w parku jest rewelacyjna- to coś czego w Polsce nie zastaniemy.
Łukasz mówił, że są tu domki dostępne za free dla trustów, są łazienki a nawet Wi-Fi. Oboje myśleliśmy, że zastaniemy jakieś stare, spróchniałe klitki bez okien, z milionem pająków…
Ponoć dostęp do internetu w Estonii ma każdy za darmo, ale nie działa to tak do końca i perfekcyjnie nie jest, jednak lasy to lasy i zasięg jest ograniczony. Ale faktycznie jak gdzieś jest, to jest dostępny za darmo.

Wspomniane domki faktycznie są dostępne. Czasem są to domki z drzwiami i oknami, drewnianymi łóżkami, stołem i ławami, czasem jest to wiata, a czasem pole namiotowe (z przyciętą trawą!- wykrzyknik bo wszystko jest ogólnodostępne, bez opłat i rezerwacji) i inne ułatwienia dla biwakowiczów. Między innymi zawsze jest miejsce na ognisko z rusztem w różnym typie, przygotowane drewno i łupak. Do tego toalety, ale jakie! Czyste, z papierem, bez znanego zapachu Toi Toi i bez ani jednego pająka 🙂

DSC_0072 DSC_1122 DSC_1125 DSC_0107
Obawiając się tlenku węgla i pająków (w zasadzie to głównie pająków) z noclegu z kominkiem nie skorzystałam i z Lunką zostałam w aucie, podczas gdy Łukasz był pierwotnym człowiekiem z szałasu, ze swoim wilkiem Herosem 😉

W informacji turystycznej parku dostępne są mapy, gdzie możemy sprawdzić, co gdzie jest dostępne.
Dla ułatwienia: na mapie niżej można znaleźć miejsca gdzie można przenocować.
A2_soomaa_eng_2030tk
Można też posłużyć się google maps, gdzie również znajdziemy zaznaczone pola na nocleg ze zdjęciami:
Przechwytywanie

profilowe- hero2 I tak powinno być zawsze. Biegam sobie swobodnie, obok dostępny stawik z czystą wodą do picia, nikt się nie czepia, nikt nie woła i nie ma sznurka, czy przeklętego kagańca- Wolność 😀
DSC_1119

DSC_1117

DSC_1131
profilowe- luna Biwak, biwakiem, ale ja na ziemi, jak pies leżeć nie będę.

profilowe- hero2 Wychodzę idziemy na smyczy przez las, w zasadzie zapachy takie jak koło domu, czuję trochę saren, wiewiórek, dużo wilgoci i jakiś ostry zapach. Nagle człowieki zaczynają marudzić, że dalej nie idą bo błoto i pewnie droga zamknięta. Ale przekonałem ich, że idziemy dalej, bo to moja część wczasów po tych wszystkich nudnych miastach. Swoich człowieczków przekonałem, ale inni co szli zawrócili. I dobrze mniej stresu u moich będzie, a może nawet mnie spuszczą 🙂
Szliśmy tak z marudzeniem z 20 min. po czym teren się otworzył, zwierząt już nie czułem tylko wilgoć i coraz intensywniej ten ostry zapach. Wchodzimy na drewnianą drogę, całkiem wygodna ale na chwilę schodzę i po łapami ultra miękko i mokro, co to? Przyznam czułem się dziwnie, dlatego wróciłem na ścieżkę, ale widzę że Luna idzie miękkim więc ja też muszę. Doszliśmy do wieży i jak człowieki zeszli z niej powiedzieli, że jesteśmy zupełnie sami, i wiecie co- spuścili mnie ze smyczy bez kagańca! Ależ to było super, ultra miękko pod łapami i kilometry dostępne do biegania. 

DSC_0004
Trasa Riisa akurat była w remoncie, wiec trzeba było przedrzeć się przez olbrzymie błociska, ale było warto, za prywatny dostęp do parku 😉

DSC_1146 DSC_0016

DSC_0039 DSC_0015

Na wytyczonych ścieżkach dostępne są ławeczki, wieże widokowe. Na torfach ułożone są drewniane ścieżki, często pokryte siatką taka aby się nie ślizgać. W lesie ścieżki wysypane są zrębami drewna, wszędzie są plany opisując co ciekawego można zobaczyć, rośliny są opatrzone tabliczkami, a w niektórych oczkach wodnych można się kąpać, są nawet do tego przygotowane drabinki  z pomostów. Wstęp do parku jest za darmo, i nigdzie zakazu z psami nie znaleźliśmy.

DSC_0074DSC_0005

DSC_1171 DSC_1162 DSC_1158 DSC_1155 DSC_1177 DSC_1144

profilowe- luna Ja tu sobie chodzę, trochę wącham, ale głównie patrzę co Herko robi, a tu nagle człowieki do wody mi się pakują. Trzeba ich ratować! Heros wracaj!
DSC_0038 DSC_0042

Czarne jeziorka są niesamowite. Wchodzisz do wody, w której już dolnej połowy swojego ciała nie widzisz, jest tak czarna. Czujesz lodowate prądy przepływające, mimo że na dworze jest 28*C. Nie wiesz jak głęboko jest i nie wiesz, co jest w tej wodzie. Ta czerń zatyka i dusi. Płyniesz do brzegu a tam dna nie ma, po czy nagle stajesz na czymś miękkim, co masz wrażenie, że nie jest stabilne… dobrze, że są pomosty z drabinkami 🙂 Niezapomniane.
Lunka oczywiście rzuciła się nam na ratunek, jednak jej ani czerń, ani dziwny brzeg nie przeszkadzał i jakoś się z oczka wygramoliła.

DSC_0030

DSC_1149 DSC_0080 DSC_0079 DSC_0078

*zdjęcia zrobione były na różnych trasach

DSC_1181

Wyjeżdżając z parku w głąb Estonii wstąpiliśmy na obiad do przydrożnej agroturystyki, gdzie znaleźć można sporo atrakcji dla dzieci. Tu mogą zobaczyć ekologiczne uprawy, hodowlę szczęśliwego drobiu i poznać zwyczaje dzikiego ptactwa. Moje męskie dziecko przepadło przy ręczmy wyrobie kajaka. Za to ja przy wegetariańskim manu: zupa dyniowa, wegańskie burgery i ciasto z lokalnymi owocami leśnymi 😀

DSC_0071 DSC_0065 DSC_0066 DSC_0069

DSC_1148

DSC_1157

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *