Góry Stołowe

DSCN5769

DSC_1524
Nowa przygoda, nowe miejsca, nowa wycieczka – muszę kontrolować trasę!

Wpis będzie krótki, bo muszę przyznać że Góry Stołowe i Strzeliniec Wielki to nie jest najlepsze miejsce z psami. Postanowiliśmy się tam wybrać, bo nie byliśmy sami, a był z nami Marcelek, który nigdy nie widział tych specyficznych i niepowtarzalnych płaskich szczytów. Trasa miała być ciekawa, ładna, z atrakcjami, czyli lody, gofry lub frytki na szczycie), a do tego niezbyt męcząca mając na uwadze ostatnią wycieczce na Śnieżkę, ale o tym innym razem.

Typowe miejsce gdzie można zacząć trasę to Karłów. Jest tam wielki parking, gdzie można zostawić auto (płatny 10 zł oczywiście tylko gotówką) i  można iść na schody. Każdy kto był wie dlaczego piszę o schodach i właśnie ten fakt, jak i konieczność krótkiego trzymania psów ze względu na wąskie ścieżki, szczeliny skalne i duży ruch turystyczny sprawiają, że wg. mnie jest to mało przyjazne miejsce dla psów. Jeszcze jeden malutki szczegół, sezon zaczyna się od połowy kwietnia, więc na wiele atrakcji na dole nie ma co liczyć i trzeba się na to przygotować, czyli wałówa i picie jadą z domu.

Przechwytywanie
Przy planowaniu wycieczek polecam www.mapa-turystyczna.pl – moje nowe odkrycie 😀
Można tam wytyczyć sobie trasy i zobaczyć punkty widokowe, rozdroża, szczyty, czy schroniska. Ustawia się miejsca początkowe, końcowe, a nawet pośrednie i na tej podstawie wylicza się nam odległość i przewidywany czas wycieczki.

Tak jak poniżej, wygląda zdecydowana większość trasy, stąd moje wcześniejsze uwagi, choć niezaprzeczalnie jest pięknie i ciekawie.
DSC_1566 DSC_1563
Widoki cud miód, ale dla nas i dla psów męczarnia. No cóż nie zawsze musi być idealnie, a w między czasie zapewnimy trochę rozrywki dla wszystkich i przynajmniej kagańca nie trzeba mieć na pysku.
DSC_1552 DSC_1559
Na szczęście Marcelek był zadowolony trasą i rozrywkami zapewnianymi przez wujka.
DSC_1548 DSC_1529
Po drodze jest sporo punktów widokowych, ciekawych skałek, których kształty przypominają różne stwory, można się trochę powspinać i jest trochę śniegu (w Piekiełku jest zawsze, zawsze czyli do późnego maja) i błota, po którym można poskakać i się utytłać :p Są też tablice edukacyjne, więc można troszkę dzieciaki pomęczyć i potłumaczyć, na czym rzecz polega bezpośrednio na miejscu, a możne nawet postukuje to zainteresowaniem przyrodą, bo w końcu chodzimy po dnie prehistorycznego morza.
DSCN5759 DSC_1527 DSCN5773

PS Wpis krótki, ale to dla Kamy, aby syna w akcji pooglądała. Będzie jeszcze na innych, jak już się pozbieram 🙂

 

 

 

One thought on “Góry Stołowe”

  1. Milkapo pisze:

    Wiem, że blog o psach, ale chętnie częściej poczytam o wyprawach Marcelka z ciocią i wujkiem

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *