Nasz główny cel wycieczki, czyli Karpaty wysokie.
Noc spędziliśmy w aucie i mimo, że na dole była całkiem znośna pogoda, to w górach temperatura spadła poniżej 0ºC. Na najbardziej znaną (i najlepszą, jak twierdzi wielu kierowców) drogę w Rumunii, gdzie ilość zakrętów nie pozwala jechać szybciej niż 40 km/h wyjechaliśmy po zmroku, więc nie mieliśmy jak podziwiać widoków tuż obok nas. Za to, jak obudziliśmy się z rana byliśmy zachwyceni. Po otrząśnięciu się wyjechaliśmy autem na górę, pod schronisko, skąd po śniadaniu mieliśmy ruszyć na Moldoveanu.
W schronisku na śniadanie są tylko omlety i to nie tanie. Do sali restauracyjnej wejść z psami nie można, za to można korzystać z pierwszej sali, gdzie było zimno i strasznie zadymione od papierosów (w Rumunii można palić w miejscach publicznych, w tym w restauracjach- nawet nie przypuszczaliśmy, jak bardzo od tego odkryliśmy😉). Tak więc na śniadanie psy zostały w aucie.
Zakupy przed Wyprawą na szlak zrobiliśmy przy schroniskach, gdzie jest pełno straganów, z ponoć lokalnym jedzeniem. Trochę różnych obwarzanków, baraniny, sera owczego i woda mineralna, która jest tam strasznie droga, bo około 8 zł za butelkę.
Ponieważ przy schronisku był tylko jeden dobrze oznaczony szlak, prowadzący po rumowisku skalnym postanowiliśmy pojechać droga kawałek dalej.
Sama trasa jest warta przejechania, nawierzchnia jest doskonała i można podziwiać piękne widoki. Jak dla mnie trasa Transfogarska ma jeszcze jedną bardzo dużą zaletę: wyjście w góry można zacząć startując z wysokości ponad 2000 m😆.
Ze względu na temperaturę i możliwe problemy związane z nocowaniem z psami w schroniskach zmieniliśmy nasze plany i zrobiliśmy 1-dniową wycieczkę, „bez ciśnienia”. Wybraliśmy szlak żółty.
Myślałam, że w szlaki w Tatrach są niebezpieczne i słabo oznaczone, ale się myliłam… dodatkowo piesze wędrówki utrudnia fakt, że na miejscu nie ma, nam znany map turystycznych, gdzie zaznaczone są szlaki, punkty orientacyjne i poziomice.