Góra krzyży

DSC_0311

Psy zazwyczaj w miejscach kultu mają wstęp wzbroniony i zawsze staramy się ogólnych zasad przestrzegać, chyba że są totalnie dla nas absurdalne i niezrozumiałe. Tu na tzw. Górze Krzyży ochrony nie ma, bramek i kontroli też nie, ale ze względu na to, że istnieje taka możliwość, że Herko potraktuje jeden z krzyży jako bajkowy hydrant pozwoliliśmy psom spać w aucie, a sami z Łukaszem poszliśmy zobaczyć TO.

DSC_0297

DSC_0309 DSC_0308 DSC_0307

Efekt jest zdumiewający: najpierw widzisz niewysoką górkę zastawioną krzyżami i ściekę do niej, gdzie na obrzeżach znajdziesz najczęściej drewniane krzyże. Następnie zaczynasz wchodzić na wspomniane wzniesienie jedną z alejek i wtedy w cudowny sposób ilość krzyży, długość ścieżki nieprawdopodobnie się rozrasta. To jak całość wygląda z zewnątrz nijak się ma do tego, jak wygląda to od środka, coś jak wejście pod drzewo w „Alicji z krainy czarów”. Niezliczona ilość krzyży, przy czym niektóre bardzo oryginalne: rowerzyści ofiarowują krucyfiks z łańcuchów, motocykliści z innych części jednośladów, muzycy z instrumentów, itd. Sporo też „pamiątek” z Polski. Całość wala się i przytłacza, a jak dla mnie grozi jednym wielkim pożarem (zboczenie zawodowe). A trochę ciągnąc temat: górka stoi na środku niczego, wokół pola, więc pewnie jak burze szaleją to tu jest najwyższy punkt w okolicy. Do tego wiele z krzyży jest bardzo starych i mam wrażenie, że już od samego słońca mogły by oddać energię w eter, a jednak miejsce to trawa od XIX wieku. Jak starałam się znaleźć informacje  w internecie na jego temat, to lekko byłam zaskoczona. Myślałam, że zaczęto tu kult, bo było objawienie, czy coś w tym stylu (choć czasem takie informacje też się pojawiają), ale nie. To upór ludzi niezgadzających się z reżimem! Niesłychane do jakich rozmiarów się to rozrosło. Gdy ludzie się zjednoczą i zawezmą mogą wszystko. Zdecydowanie na podziw zasługuje fakt, że mimo wielokrotnych prób zniszczenia tego miejsca przez władze sowieckie, ono przetrwało i rozrosło się do tego stopnia, że jest unikatowe i znane na całym świecie.
Na marginesie: oczywiście na miejscu nic się nie dowiemy, brak tablic informacyjnych, czy innej formy przekazu wiedzy.

I jeszcze jedno, chodząc po tym miejscu, czułam się trochę skrępowana robiąc zdjęcia, jak w jakimś parku rozrywki, a tu jednak Jezus ukrzyżowany, ale moje rozterki z aparatem to przy innych turystach pikuś, np. spotkać można tam panów z koszulami z satanistycznymi tekstami i rysunkami charakterystycznymi dla ciężkiego rock-a, lub np. innych z wyuzdanymi motywami na piersi… regulamin przewiduje brak psów, ognia i ciszę ale nic o stosowności ubioru.

DSC_0305 DSC_0298 DSC_0299

DSC_0311

 

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *