Wszystkie łąki i lasy w pobliżu domu są już obwąchane i na dodatek na tyle „małe”, że zawsze można w krótkim czasie wbiec do lasu lub koło domów, a jak wiadomo jest to zabronione ze względu na myśliwskie zapędy Hera. Ale na Dolnym Śląsku i w okolicach jest pełno parków krajobrazowych i miejsc doskonałych na weekendowy czas na łonie natury. Tym razem padło (nie pierwszy raz zresztą) na okolice Milicza. Cel: część szlaku niebieskiego, start w miejscowości Sułów, koniec w Miliczu, a potem się zobaczy.
Szlak prowadzi przez piękne, zróżnicowane obszary: częściowo idzie się lasem, później zabagnionymi obszarami, łąką, wzdłuż Baryczy, znów lasem ale zupełnie innym niż poprzedni, mija się po drodze miejsca starych grodów- raczej bez rewelacji, bo zbyt wiele z nich nie pozostało, jeżeli ktoś się nie zna to może je przeoczyć, dalej przechodzi się przez malutką wioskę Koruszka, gdzie hodowane są alpaki i można przenocować (żałuję, że nie uwzględniliśmy noclegu tam i wypoczynku, może następnym razem), mija się także stawy i ostoję konika polskiego.
Po drodze na początku szlaku znajduje się bar w lesie, gdzie można zjeść, dalej usługi żywieniowe zapewne dostępne są w Koruszce (nie sprawdzaliśmy) i w Ostoi Konika Polskiego Milicz oraz oczywiście w samym Miliczu. My nastawiliśmy się na piknik w plenerze, bo miejsc odpowiednich do tego sporo.
Oczywiście musiała być kąpiel i misja odzyskania odpływającego patyka
Jak już wspomniałam, po drodze jest sporo różnorodnych ekosystemów:
Do Sułowa można wrócić PKS-em lub na piechotę. Ja po wycieczce nie czułam się na siłach, aby wracać tą samą drogą z powrotem, dlatego Łukasz stopem pojechał po auto , a jak w tym czasie z psami zwiedzałam „Zespół Pałacowo-Parkowy w Miliczu”. Muszę przyznać, że było mi trochę żal, bo park miał być w stylu angielskim, który uwielbiam, a okazało się że większa jego część jest zarośniętym zagajnikiem bądź co bądź z olbrzymim potencjałem, bo jest tam dużo pięknych, wieloletnich okazów drzew. Jednak chodząc tam sama trochę się bałam. Pałac… cóż nie zrobiłam nawet zdjęcia, bo uważam że nie było warto za to są tam piękne ruiny, obecnie wygrodzone ze względu na ich stan.