Tokaj psim rajem nie jest, ale trzeba zachować balans między tym co dla psów, a co dla ludzi jest …
W Tokaju ponownie zatrzymaliśmy się na polu kempingowym Tisza Virag, gdzie w zasadzie wszystko, co potrzebne jest dostępne (można jedynie się czepić, że w porównaniu do kempingu z Sirok-a sanitariaty są troszkę gorsze i wyposażenie aneksu kuchennego nie tak bogate, ale za to, można na pomoście, przy rzece popijać różne gatunki wina).
Tokaj zaskoczył nas przede wszystkim wielkością- jest to całkiem spore miasteczko z piękną architekturą i niezliczoną ilością knajpek, gdzie można wypić lampkę wina (koszt: od 130 HUF- 2 zł!), warto również skosztować kawy. Wszędzie chodziliśmy z psami, można było wejść nawet do niektórych piwnic.
Dwa topowe dania na Węgrzech: langosz i zupa z suma (Heros i Luna zupami byli zachwyceni- my mniej)
My tam nie byliśmy, ale chodziliśmy z psami wszędzie i nigdzie nie było problemu, więc tam pewnie też nie :).
A na górę Tokaj można z psem?